I może sama powiesz mi, jak mam powiedzieć to tobie, że już nie kocham cię, nie chcę, że kiedy patrzę na to jak jest, już nie przechodzą mnie dreszcze
- Julka?
- Fabian…
- Nie odkładaj słuchawki, błagam…
- …
- Jesteś?
- Tak, czego chcesz?!
- Pozwól mi wrócić, tęsknię…
- Tęsknisz za swoimi rzeczami? Powiedz mi
tylko kiedy, a wystawię ci twoje walizki za drzwi.
- Nie.
- To nie rozumiem.
- Przecież mówiłaś, że kochasz?
- Zapewniałeś, że jestem tą jedyną.
- Bo jesteś! – załkał do słuchawki.
- Nie wierzę ci już.
- Twierdziłaś, że mi ufasz.
- Przysięgałeś, że mnie nie oszukasz.
- Bawi cię to?
- Nie, raczej boli, że się na tobie
zawiodłam. Nigdy nie sądziłam, że mnie tak skrzywdzisz!
- Przepraszam, przykro mi.
- Milcz! Na to już za późno. Czasu nie
cofniesz.
- Owszem, przeszłości nie zmienię, ale
przyszłość mogę zacząć budować, starając się, by zapowiadała się jak najlepiej.
- Życzę ci szczęścia.
- Julka, kocham cię!
- Rozumiem, że wyznajesz zasadę: kocham cię
i dlatego krzywdzę.
- Nieprawda!
- Fabian, nie oszukuj się!
- To powiedz, że mnie kochasz!
- Nie, nie kocham cię, już nie. Chcę
zapomnieć…
- Nie pozwolę ci na to!
- W tej kwestii nie masz nic do gadania.
- Julia, porozmawiajmy.
- Przecież rozmawiamy!
- Nie kpij, chodzi mi o rozmowę w cztery
oczy.
- Rozmawiamy na dwa ucha, niech ci to
wystarczy, bo na więcej nie zasługujesz.
- Julka, proszę cię! Daj mi jeszcze jedną
szansę, ona…
- Skończ! Mówiłam ci, ze nie daję drugich
szans i nie mów, że ona nic nie znaczyła, bo od tak, nie ciągnąłbyś tego
wszystkiego przez dwa miesiące. Powiedzmy sobie żegnaj i zakończmy tą żenadę!
- Żenadę?! Uważasz nas związek za żenadę?!
Nic dla ciebie nie znaczyłem?!
- Fabian, nie bądź babą – zaśmiała się do
słuchawki.
- Odpowiedz!
- Jesteś żałosny, nie mam ochoty z tobą
rozmawiać.
- Och, ale to nie koniec…
- Nie chcę cię już!
- Masz kogoś?
- Nie masz prawa o to pytać!
- Czyli tak…
- Nie.
- Zacznijmy wszystko od nowa.
- Nie.
- Czemu?
- Bo nie wchodzi się dwa razy do te samej
rzeki.
- Pieprzenie!
- Miałeś wszystko, sam dokonałeś wyboru.
- Byłem pijany.
- To cię nie usprawiedliwia.
- Jednak daje nieco inny pogląd na tę
sprawę.
- Nie.
- Jestem, byłem i będę idiotą.
- A z tym się akurat zgodzę.
- Ufasz mi?
- Jesteś dzisiaj bardzo chaotyczny.
- Ufasz mi?
- Ufałam, kochałam i płakałam, nie chcę
znowu cierpieć.
- Nie pozwolę ci już na to, nigdy.
- Mówiłam, nigdy nie mów nigdy, to się
sprawdza.
- Nie jestem idealny, popełniam błędy, ale
jestem tylko człowiekiem. Człowiekiem, który totalnie cię kocha i jak idiota
stoi przed twoim blokiem z bukietem róż i klęcząc wypisuje na chodniku wyznanie
miłości.
- Oszalałeś?
- Tak, przez ciebie.
- Ale wiesz, że to niczego nie zmieni.
Deszcz zmyje napisy, czas zniszczy kwiaty, to wszystko nie jest nic warte.
- A to?
- Co to jest?
- Pierścionek.
- Jesteś jak tonący, który chwyta się
brzytwy. Nagle zapragnąłeś się ze mną żenić, gdy akurat mnie straciłeś? Jesteś
desperatem.
- Owszem, ale jeśli bym nie spróbował to do
końca życia bym sobie to wyrzucał!
- To już wiesz, że teraz te kilka gram złota
nawet cię nie uratują. Żegnaj, zapomnij i znajdź sobie kogoś.
- Ale to nie będziesz ty.
- To
już ustaliliśmy.
- Nie chcę mieć namiastki, chcę ciebie.
- Fabian, nie dotarło do ciebie jeszcze, że
NAS JUŻ NIE MA I NIE BĘDZIE?!
- Nie!
- To bardzo mi przykro, a teraz cześć, mam
gości.
- Kocham cię, kurwa!
- pik,
pik, pik…
Napisane w najgorszym dla mnie momencie, gdy zeszyty leżały już wszędzie, a ja chciałam pisać, więc przepraszam za jakość!
Pomysł podkradłam, nie pamiętam komu...